|||

Pomoc w uzyskaniu odszkodowania – cz. I – Wypadki komunikacyjne z obrażeniami ciała

Nazywam się Rafał Długosz, lubię pomagać i dlatego jestem wolontariuszem fundacji Votum i czynnym przedstawicielem Votum Odszkodowania S.A., podmiotu, który zajmuje się między innymi pomaganiem osobom poszkodowanym w wypadkach.

Przygotowałem serię artykułów, dzięki którym dowiesz się, w jaki sposób i w jakiej sytuacji wraz z ludźmi z Votum możemy pomóc Tobie albo Twoim bliskim. 

Poznaj historie naszych Klientów. Oczywiście imiona zostały zmienione.

Zaczynamy:

Cz. I – Wypadek komunikacyjny z obrażeniami ciała

Poznaj historię pana Marka, którego życie postanowiło doświadczyć. Historię opowiadam w pierwszej osobie, tak jak ją usłyszałem, od mojego przyjaciela i mentora w Votum. A potem zobacz tę samą historię okiem pani prawnik prowadzącej sprawę – w oczy rzuca się „trochę” inny język używany przez panią mecenas. Być może zwrócisz też uwagę na pewne drobne rozbieżności w obu relacjach. To normalne: do opisywanych wydarzeń doszło przed kilkunastu laty, a ludzie różnie zapamiętują wydarzenia, w których brali udział (nawet te sprzed znacznie krótszego czasu). Zaczynamy!

Co się stało?:

Wypadek samochodowy w drodze do pracy na kontrakt za granicą

Skutek:

– Obrażenia ręki

– Uszkodzone mięśnie i skóra, konieczność przeszczepu skóry

– Niedowład dwóch palców w dłoni

Problem:

– Brak możliwości wypełnienia kontraktu z zagranicznym pracodawcą, utrata zarobków

-Konieczna kosztowna rehabilitacja

Rozwiązanie:

– Powierzenie GK Votum sprawy uzyskania odszkodowania

– Szybka wypłata kwoty bezspornej

– Dopłata po uwzględnieniu roszczenia

– Kolejna wypłata: z tytułu braku możliwości wypełnienia kontraktu

– Przyznanie renty i jej późniejsza kapitalizacja

Okiem Opiekuna Klienta

Wypadki chodzą po ludziach

Pana Marka poznałem w biurze tłumaczeń. Pan po 50-tce, poukładany, wyważony, kulturalny, a przede wszystkim na pierwszy rzut oka bez żadnych oznak złego stanu zdrowia. Przyszedł do biura z plikiem dokumentów medycznych do tłumaczenia na polski.

Aż trudno było uwierzyć, że te dokumenty dotyczyły jego osoby. Ale niestety tak.

– Kolega mi załatwił kontrakt za granicą, na budowie, zawsze to parę euro można zarobić. Jedziemy w czterech, ja siedzę z tyłu. Jest noc. Do celu paręnaście kilometrów. Oparłem rękę na drzwiach, kładę na niej głowę i śpię. Nie wiem, co się dzieje, ale nagle zjeżdżamy z drogi i wpadamy do rowu (potem okazało się, że kolega też zasnął, ale jemu, w przeciwieństwie do mnie, nie było wolno, bo był kierowcą…). Pierwsza myśl po wypadku: żyjemy! Uszliśmy śmierci, ale było blisko. Jednak z moją ręką jest źle – uszkodzona szyba przecięła i poszarpała skórę ręki. Potem okazało się, że mam też uszkodzone mięśnie. Za granicą zrobili mi przeszczepy skóry i teraz chciałbym odszkodowanie za wypadek z prywatnego ubezpieczenia, więc przyszedłem z tymi dokumentami do tłumaczenia. 

– Panie Marku – mówię – Pomogę Panu.

Jak możemy pomóc?

Ta sprawa kwalifikowała się do odszkodowania z polskiego OC:

wypadek miał miejsce za granicą, ale podmiot odpowiedzialny za szkodę to podmiot polski (polskie tablice rejestracyjne, polskie ubezpieczenie). W takim przypadku zdarzenie jest traktowane jak zdarzenie na terenie Polski. 

Zaproponowałem panu Markowi pomoc, zgodził się. Po wypadku jesteśmy zagubieni i warto opierać się na kimś, kto zna się na rzeczy. Podpisaliśmy umowę i zabraliśmy się do pracy- to my w imieniu pana Marka zajęliśmy się wszystkim.

Gdy podpisujesz umowę z GK Votum nic nie płacisz na początku (ewentualne honorarium Votum dostanie po uzyskaniu dla Ciebie pieniędzy). 

Po krótkim czasie na konto pana Marka wpłynął przelew na 15 tysięcy złotych (po potrąceniu honorarium GK Votum), jako odszkodowanie za trwały niedowład dwóch palców dłoni i uszkodzone nerwy i mięśnie.

Pan Marek był zadowolony, zadzwonił do mnie:

– Dziękuję za pomoc. Nie spodziewałem się, że coś wywalczycie. A aż tyle to już w ogóle bajka!

– Wie pan, ubezpieczyciel wypłacił tak zwaną kwotę bezsporną, to dopiero początek. Jeszcze coś dla pana uzyskamy.

– Co pan powie? Chciałem uzyskać parę złotych z ubezpieczenia prywatnego, a tu takie cuda!?

– To nie cuda! Takie przysługuje panu prawo i my zadbamy, by było przestrzegane.

Kolejne wypłaty przez towarzystwo ubezpieczeniowe

Po dwóch miesiącach przyszedł kolejny przelew: 17 000 złotych (dla Klienta).

Pan Marek przyszedł do mnie z upominkiem:

– Mieliście rację, ja jestem w szoku, a ta pani Ania to super prawniczka.

Razem zadzwoniliśmy z podziękowaniami dla pani Ani, na włączonym głośniku, a pani Ania-prawniczka-mówi, że to jeszcze nie koniec.  Prosi – prawie błaga – żeby pan pojechał za granicę do swojego niedoszłego pracodawcy. Żeby pobrał dokumenty potwierdzające, że miał pracować za granicą u zagranicznego pracodawcy z zagranicznym wynagrodzeniem (kontrakt na ponad rok, duża kasa, duża strata).

Pani Ania-prawniczka prosiła pana Marka od paru tygodni o to, żeby pojechał i zdobył to potwierdzenie zatrudnienia, a pan nie chciał.

-Jestem już zadowolony, nie będziemy sobie zawracać… głowy, po co jechać 1500 km, i tak już dostałem więcej, niż myślałem…

Trudno było go przekonać. Na szczęście jednak udało nam się przekonać jego żonę … mówiąc krótko-pojechał.

Nieustępliwość popłaca

Pojechał po dokumenty. Miał zarabiać 2000 euro i takie potwierdzenie otrzymał od niedoszłego pracodawcy. Po otrzymaniu dokumentów prawnicy przesłali je do ubezpieczyciela z wnioskiem o wypłatę odszkodowania z tytułu utraconych korzyści (czyli braku możliwości wykonywania uzgodnionej pracy). Po miesiącu pan Marek zadzwonił:

Jest u mnie dwóch panów z firmy ubezpieczeniowej i chcą przeprowadzić wywiad w sprawie tego wypadku. Czy mam odpowiadać na ich pytania? 

– Tak, jak najbardziej.

Odpowiedział… a po trzech tygodniach znów wpłynął przelew: prawie 150000 złotych!

Pan Marek zaprosił mnie na kolację i powiedział, że oprócz tego ostatniego przelewu będzie dostawał jeszcze 120 złotych renty miesięcznie za kalectwo.

Wydawać by się mogło, że to już koniec tej sprawy, ale … jeszcze nie.

Minął rok i pan Marek po rozmowie z panią Anią-prawiczką, zdecydował się na kapitalizację renty – to znaczy, że zamiast renty 120 złotych miesięcznie (nie jest dożywotnia i decyzja może zostać cofnięta), ubezpieczyciel wypłacił mu jednorazowo znaczną kwotę w zamian za ostateczne zamknięcie sprawy i brak dalszych płatności na rzecz Klienta. Kapitalizacja renty wyniosła 70 000 złotych.

Łącznie pan Marek otrzymał około 250 000 złotych. „Trochę” więcej, niż się spodziewał wchodząc z plikiem dokumentów do tłumaczenia (nawiasem mówiąc Votum zajęło się i tłumaczeniem).

Co było dalej?

Zadzwonił do mnie jeszcze raz po jakimś czasie:

– „Młody człowieku” rozdaję twoje wizytówki… Jak stoję w kolejce na rehabilitację, to pytam wszystkich, co się stało i daję twoje wizytówki. W ten sposób chcę ci się odwdzięczyć za waszą pomoc.

– A tak z ciekawości, na co wydał pieniądze z odszkodowania? 

– Ja dużo w życiu nie potrzebuję. Dałem dzieciom, bo kredyty na mieszkania pobrały. Trzeba młodym pomóc.

Tak to wyglądało z perspektywy Opiekuna Klienta, a jak tę samą sprawę widzi prawnik?

Okiem Prawnika prowadzącego sprawę

Wypadki chodzą po ludziach

Jesienią 2006 r. pan Marek wyjechał za granicę w celu podjęcia pracy.Na miejscu podpisał umowę, pracę miał rozpocząć za kilka dni, dlatego postanowił na ten czas jeszcze wrócić do kraju, do rodziny.W drogę powrotną udał się wraz ze znajomymi. Niestety, do domu nie wrócił, ponieważ na autostradzie doszło do wypadku samochodowego, w wyniku którego pan Marek doznał licznych obrażeń ciała w tym poważnego urazu zmiażdżeniowego prawej ręki z rozległym uszkodzeniem ścięgien i mięśni i na wiele tygodni trafił do szpitala.Rozpoczęła się długa, bolesna i żmudna rekonwalescencja. Pan Marek przeszedł szereg zabiegów operacyjnych w tym przeszczepów skóry. Z osoby zdrowej, energicznej, wysportowanej, pełnej optymizmu stał się osobą wymagającą opieki w codziennych czynnościach, z poczuciem braku perspektyw utrzymania siebie i swojej rodziny. Bał się stać ciężarem dla najbliższych.Poza bólem i cierpieniem, pojawił się strach o dalszą przyszłość. Pan Marek zdał sobie sprawę, że szybko do zdrowia nie wróci. Praca marzeń właśnie przeszła koło nosa, dodatkowo lekarze szybko otworzyli mu oczy, mówiąc, że czeka go długie leczenie, a o powrocie do pracy nie ma nawet co marzyć. Okazało się, że jedynym sposobem na finansowe przetrwanie jest uzyskanie odszkodowania z OC posiadacza pojazdu, którym kierował sprawca wypadku samochodowego. Pan Marek nie miał pojęcia, o co może się ubiegać od zakładu ubezpieczeń, dlatego podjął decyzję o skorzystaniu z usług profesjonalnej kancelarii zajmującej się dochodzeniem odszkodowań od zakładów ubezpieczeń.

Jak możemy pomóc?

Pełnomocnik, już na początku prowadzenia sprawy, po szczegółowym wywiadzie z panem Markiem, analizie okoliczności wypadku, dokumentacji medycznej oraz sytuacji zawodowej uspokoił wskazując, jakie świadczenia są należne.

Kolejne wypłaty przez towarzystwo ubezpieczeniowe

Wkrótce po zgłoszeniu szkody przez pełnomocnika pan Marek otrzymał kilkadziesiąt tysięcy złotych zadośćuczynienia za doznane obrażenia ciała, cierpienie fizyczne i psychiczne. Pełnomocnik wystąpił również o zwrot utraconych korzyści za cały okres na jaki była zawarta umowa o pracę, której pan Marek nie zdążył podjąć za granicą, czyli blisko 150 000,00 zł. Dzięki tym działaniom i wypłacie odszkodowania w znacznej wysokości pan Marek mógł skoncentrować się na swoim leczeniu.Niestety, mimo ogromnej determinacji pana Marka, jego walki i starań lekarzy, zakres obrażeń był na tyle poważny, że nie odzyskał zdolności do pracy. Pojawiło się załamanie. Perspektywa, utrzymania siebie i rodziny jedynie z renty ZUS i brak możliwości zarobkowania stawała się faktem. Na szczęście smutek nie trwał długo, ponieważ pełnomocnik wystąpił do zakładu ubezpieczeń o przyznanie tzw. renty wyrównawczej, której celem jest wyrównanie wysokości renty otrzymywanej z ZUS do wysokości comiesięcznych zarobków, jakie by uzyskiwał, gdyby do wypadku nie doszło. Wkrótce na konto pana Marka zaczęła wpływać należna mu renta z tytułu niezdolności do pracy z ZUS oraz renta wyrównawcza z zakładu ubezpieczeń z OC.

Nieustępliwość popłaca

Nie był to jednak koniec starań pełnomocnika w walce o zabezpieczenie przyszłości pana Marka.Pełnomocnik przedstawił inne możliwe rozwiązania, które pozwoliłyby w dłuższej perspektywie na zabezpieczenie finansowe. Po rozmowach z pełnomocnikiem i przedstawionych możliwościach, pan Marek zdecydował się na kapitalizację renty, czyli wypłatę przez zakład jednorazowej kwoty będącej ekwiwalentem świadczeń comiesięcznych, jakie wypłacał zakład, co pozwoliło uzyskać jednorazowe świadczenie w znacznej wysokości, które obejmuje wiele lat wypłacania renty comiesięcznej.

Co było dalej?

I wydawałoby się, że to będzie koniec prowadzenia sprawy, jednak nic bardziej mylnego…W ocenie pełnomocnika dotychczas przyznane kwoty zadośćuczynienia za doznane obrażenia ciała były zbyt niskie, a zakład po wyczerpaniu wszystkich możliwych środków prawnych odmówił dopłaty wyższej kwoty, pan Marek zdecydował się na dochodzenie wyższej kwoty w sądzie. Sąd przychylił się do stanowiska pełnomocnika zasądzając DWUKROTNIE wyższą kwotę od tej, którą wypłacił wcześniej zakład ubezpieczeń.A to co najważniejsze, przez cały ten czas, leczenia i walki z zakładem ubezpieczeń, pan Marek tylko w niewielkim stopniu angażował się w swoją sprawę i mógł skoncentrować się na swoich potrzebach, leczeniu, rehabilitacji i swojej rodzinie.

Co zrobić?

✔️???? Wejdź na stronę votum-odszkodowania.pl 

✔️???? Zadzwoń do mnie (696 88 98 95) lub

✔️???? Napisz (rafal.dlugosz@votum-sa.pl

zobaczymy, czy będzie można pomóc! ????

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *