Patelnia i jajo
28.05.2023
Lwy Wrocław-Silesia Szymanów 3:0, do przerwy 0:0…
Dziś mówiłem przed meczem, że warunki są takie same dla obu drużyn. I były. Dość trudne, choć do ekstremów ciągle było daleko. Mecz był wyrównany i mogliśmy prowadzić do przerwy, a potem wydarzyły się dwie rzeczy, które ilustruje obrazek do tego wpisu:
1. przy stanie 0:1 miałem „patelnię” (czyli w piłkarskim slangu idealną sytuację do strzelenia gola) mogłem wyrównać, ale strzeliłem nad poprzeczką.
2. Chwilę później zrobiło się „jajo” – tak goniłem przeciwnika (ja bez piłki, on z piłką), że mi uciekł i podał idealnie do kolegi i zamiast 1:1 zaraz było 0:2 i nie było już sił, że odwrócić losy meczu.
Za tydzień relacji z meczu nie będzie, bo mnie na meczu nie będzie.
Będzie chwila na wyczyszczenie głowy po dzisiejszych sytuacjach – na tym też to polega. Dziś mogę tylko bić się w pierś, ale od jutra czas wrócić do treningu, żeby być odrobinę lepszym każdego dnia.